poniedziałek, 14 listopada 2016

Od Camili Cd. Mike'a

-O co Ci chodzi?-spytałam patrząc na chłopaka, cały czas się na mnie gapił
-O nic. -powiedział i odwrócił wzrok
-Bardzo śmieszne.. Mam coś na twarzy, czy o co chodzi? -ponowiłam pytanie
-No mówię Ci, że o nic..-powiedział chłopak i przygryzł lekko wargę
-No gadaj..-powiedziałam chcąc się za wszelką cenę dowiedzieć o co mu chodziło.
-Po prostu masz śliczne oczy, okej?-wydukał z siebie chłopak i lekko się zarumienił
Wybuchnęłam śmiechem, ale po chwili uświadomiłam sobie, że chyba mówił to na poważnie. Ogarnęłam się trochę i powiedziałam
-Dobry żart.
Chłopak nie chciał już tego przedłużać i spytał
-Jak tam noga?
-Lepiej.-powiedziałam i spojrzałam na nogę, na której powoli zaczął pojawiać się siniak.
Podeszła pielęgniarka i podała mi maść.
-Nie będzie puchnąć i nie będzie tak boleć.-powiedziała kobieta, po czym dodała - Smaruj co wieczór, za trzy dni do kontroli- uśmiechnęła się
Wyszliśmy z gabinetu.
-Idziesz do pokoju? - spytał Silvano
-Tak.-powiedziałam
-Odprowadzę Cię -powiedział chłopak
-Tylko mnie znów nie noś..-powiedziałam i przeczesałam ręką włosy
-Okej, okej..-zaśmiał się chłopak
Szliśmy korytarzem, powoli zbliżaliśmy się do drzwi mojego pokoju. Stanęliśmy przed drzwiami.
-Chcesz wejść? -zapytałam

<Mike?>

Od Mike'a Cd. Camili

Gdy skończyliśmy czyścić klacz, to Camila mi podziękowała oraz cmoknęła w policzek. Eeeee byłem lekko zdziwiony.
Poszliśmy na parkour. Wolałem popatrzeć jak jeździ Camila. Nie miałem ochoty na szarpaninę z Asteroidem, a konie akademickie jakoś do gustu mi nie przypadły.
Obserwowałem dokładnie jej jazdę. Nieźle sobie radziła. Widać, że nie jest pierwszą lepszą osobą, która myśli, że umie jeździć a tak na prawdę nie wie jak się trzyma pięty, co jest podstawą...
Camila ładnie przeskoczyła kopertę. Miała spory zapas. Najwidoczniej lubi skakać. Ja jestem bardziej otwarty na rywalizację, ale ja to ja, a nie ona.
Gdy wszystko się zakończyło dowiedziałem się, że pani Willow ma wszystko zaplanowane co do sekundy.
Miały się zająć Karolkiem. Chwila, to ten kucykowaty ?
Stwierdziłem, że pomogę w czymkolwiek, bo nie mam nic lepszego do roboty.
Camila poszła po kuca a ja zaczekałem przed stajnią, gdyż Asteroid zaraz by coś rozwalił, znając jego.
Gdy dziewczyna wyszła z Karolkiem zastanawiałem się nad czym one chcą pracować...
- To od czego zaczynamy ? - zapytała.
- Możemy spróbować dać go na lonżę i zobaczyć jak będzie się zachowywał. - usłyszałem za sobą głos pani Willow.
Ruszyliśmy przed siebie. Dziewczyny próbowały pokonać emocjonalnie nie ogarniętego kuca. Hm. Zastanówmy się co w tym czasie robił Silvano. Ah tak. Stał przy barierkach z przysłoniętymi oczami przez kapelusz i rozmyślał jak by dostać się do byków. Tak, byków. Znalazłem niedawno ten budynek. Dla mnie to może być powrót bądź głupia zabawa.
Nie mam pojęcia ile czasu minęło ale ktoś pstryknął palcami mi przed nosem.
- Idziemy coś zjeść i w teren, może teraz się dasz namówić na przejażdżkę ? - Zapytała Camila.
- Może... - rzekłem unosząc jedną brew.
Ruszyliśmy do stołówki, gdzie ja zjadłem tyle co kot napłakał.
- Zdecydowałeś się - zadała pytanie dziewczyna.
- Tak, mogę się przejechać. Ale mówię od razu, że możecie przypadkiem mnie szukać po pięciu minutach.
- Dlaczego ?
- Nie znasz Asteroida...
- A jakiś koń akademicki ?
- Nie, wolę jechać na tym szatanie.
- Nikt nie przebije Karolka - powiedziała stanowczo jak by rzucała wyzwanie.
- Zobaczymy.
Wyszedłem ze stołówki i poszedłem uszykować do jazdy Asteroida. Jakoś dziwnie spokojny był co mnie zaniepokoiło, bo to oznaczało, że podczas jazdy może mu odwalać.
Po piętnastu minutach zjawiła się Camila z panią Willow.
- No to ruszamy, szkoda takiego pięknego dnia - powiedziała kobieta.
Asteroid był spokojny ale tylko do momentu kiedy wyjechaliśmy za Akademię.
Byliśmy na polnej drodze, która była rajem dla ogiera.
Ruszył ostro z galopu. Wiedziałem, że on nie skończy jeśli one się nie ruszą.
- Może mały wyścig ? Jedno okrążenie. Co wy na to ?
- Masz zmęczonego konia, będą nie równe szanse - powiedziała Cam.
- Teraz dopiero się te szanse wyrównały.
Wszyscy się zgodzili. Cieszy mnie to bo odrobina rywalizacji nie jest zła.
Wygrałem, Asteroid nie da za wygraną.
Miałem cichą nadzieje, że mu nie odwali ale się pomyliłem. Na środku pola urządził sobie Rodeo ze mną w roli głównej.
- Zeskocz z niego ! - usłyszałem głos pani Willow.
- Przykro mi ale nie.
Technikę mam opanowaną. Więc zeskocznie w razie czego nie jest dla mnie problemem.
Koń próbował wszystkiego. Wykopy, barany, stanie dęba, szybkie zwroty. Nic na mnie nie działało.
Zeskoczyłem z niego po jakiejś minucie.
Asteroid miał położone uszy po sobie. Był wściekły ale powiedziałem mu, że jak jeszcze raz coś takiego odwali, to nie pójdzie na tor.
Słowo "Tor" działa na niego jak lep na muchy.
Uspokoił się i stanął dumnie.
Podjechała do mnie Camila.
- Wszystko gra ?
- Jak najbardziej.
Pojechaliśmy jeszcze nad jezioro i zwiedziliśmy kupę terenu.
Gdy już byliśmy pod stajnią zeszliśmy z koni.
- To był udany dzień - podeszła Camila aby mi to powiedzieć. Asteroidowi się to nie spodobało. Zazdrośnik.
Zaczął na nią kłapać. Jak to nie podziałało, spróbował swojej ulubionej metody.
Stanął dziewczynie na nodze.
Szybko wycofałem go. Nie chcę aby jej się coś stało.
- Ała... - syknęła.
- Usiądź, zaraz cię zaprowadzę do pielęgniarki.
W tempie natychmiastowym zaprowadziłem Asteroida do boksu i wróciłem do dziewczyny.
Wziąłem ją na ręce.
- Mike, dałabym sobie radę - powiedziała.
- Ale tak jest szybciej - rzekłem i spojrzałem na nią. Był to mój największy błąd jaki w życiu popełniłem. Jej oczy były hipnotyzujące a ja nie mogłem oderwać od nich wzroku.
Gdy weszliśmy do pielęgniarki ta obejrzała stopę i stwierdziła, ze to nic poważnego.
Na szczęście.
Moje oczy cały czas wędrowały na jej twarz.
Silvano Michaelu Alvesie weź ty się opanuj !
Teraz tylko czekałem na pytanie w stylu o co mi chodzi...

< Camila ? >Nie bij ;-; Długo, długie i o 5 rano

niedziela, 13 listopada 2016

Ogłoszenie!

Z bloga odchodzą:

Znalezione obrazy dla zapytania dziewczyny
Kira Yukimura
Na miejsce Kiry wchodzi Anabella Willow

Znalezione obrazy dla zapytania chłopak i koń
Trent Qilin

Znalezione obrazy dla zapytania dziewczyna i koń
Emily Stegenta

Wszystkie opowiadania i transakcje z tymi osobami zostają zawieszone, nie można już z nimi pisać o powiadać, ani nigdzie ich uwzględniać.



Ogłoszenie 2 !

KAŻDY UCZEŃ AKADEMII PROSZONY JEST O UZUPEŁNIENIE FORMULARZA UCZNIA JAK I KONIA !

piątek, 11 listopada 2016

Od Camili Cd. Mike'a

-Camila - uśmiechnęłam się lekko - Co do konia, to nie wiem czy widziałeś mojego kuca, ale nic nie może się równać z nim, a Dorodna jest piękna. Chciałabym spróbować na niej, ale myślę, że lepiej poradzę sobie z jakimś bardziej doświadczonym koniem, a na niej spróbuję kiedy indziej -powiedziałam
-Okej, to chodźmy zobaczyć kucyki - zaśmiał się chłopak
-Chyba spróbuję na Alinie -powiedziałam podchodząc do boksu klaczy - Pani Willow opowiadała mi o niej
-Jak chcesz - powiedział chłopak
W tym momencie przyszła moja instruktorka
-Dokonałaś wyboru? -spytała - Mam nadzieję, że Mike trochę Ci o nich opowiedział
-Tak.. Myślę, że Alina będzie odpowiednia
-Cieszę się, że ją wybrałaś -uśmiechnęła się kobieta -Mike? A ty nie chciałbyś pojeździć?- spytała instruktorka w kierunku chłopaka
-Nie, ja poobserwuję jak jeździ Camila - uśmiechnął się do mnie chłopak
-Ok.-przytaknęła kobieta i poszła do siodlarni
Po chwili wróciła z siodłem i ogłowiem. Zawiesiła je na stojaku.
-To jest osprzęt Aliny - powiedziała - a tam masz jej szczotki - wskazała na półkę ze skrzynkami, były podpisane, więc wiedziałam o którą jej chodzi
Poszłam po szczotki Aliny i podeszłam do boksu
-Jak już ją wyczyścisz to możesz siodłać, a ja już idę na parkour, ustawię małe przeszkody. Zobaczymy jak sobie radzisz -uśmiechnęła się i wyszła
Weszłam do boksu klaczy. Alina obwąchała mnie i trąciła chrapami w ramię.
-No już malutka -powiedziałam i pogłaskałam kobyłkę -Chcesz mi pomóc ? -spytałam chłopaka
-Jeśli chcesz -powiedział i wszedł do boksu - Daj mi jedno zgrzebło
Podałam je chłopakowi, on czyścił Alinę z jednej strony, a ja z drugiej. później szczotkowanie, rozczesałam jej grzywę, a Mike ogon. Po czym wyczyściłam jej kopyta. Gdy ja zajęłam się zakładaniem ogłowia, Mike założył jej siodło. Podeszłam i "zrobiłam sobie" strzemiona.
-Dzięki za pomoc - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek
-Nie ma za co -powiedział chłopak
Wyprowadziłam klacz przed stajnię. Rozejrzałam się i zobaczyłam na jednym z parkurów moją instruktorkę. Zaprowadziłam klacz na padok i dosiadłam ją.
-Na początek zrób kółeczko w stępie, a potem dwa w kłusie. -powiedziała kobieta
Zrobiłam małą rozgrzewkę, po czym kobieta zaproponowała mi galop, na który chętnie się zgodziłam. Zauważyłam, że Mike obserwuje moją jazdę. Dawałam z siebie wszystko. Zrobiłam kilka kółek w galopie. parę volt i dwie pół volty. Później pani podeszła do koperty (przeszkody) i kazała mi przeskoczyć. Alina bardzo chętnie galopowała na przeszkodę i... hop! Przeskoczyłyśmy kopertę ze sporym zapasem.
-Brawo! -powiedziała instruktorka chwaląc nas obie
***
Pani Willow miała zaplanowany dla nas na dziś jeszcze teren, ale to dopiero po obiedzie. Teraz miałyśmy się zająć Karolkiem.
-Chętnie wam pomogę -powiedział Mike
Poszłam do kuca, a ten kłapnął mi zębami przed ręką. Skarciłam go i podpięłam uwiąz. Wyprowadziłam ogiera z boksu. Był rozkojarzony, ale szedł dumnie obok mnie. Pierwszy raz jest w nowym miejscu.
-To od czego zaczynamy? -spytałam

<Mike?>

Od Emily Cd. Mike'a

-Przecież widzę, że nie jest!-powiedziałam podchodząc blisko chłopaka -Jedziemy do szpitala -powiedziałam
-Niee..-powiedział chłopak po czym syknął z bólu
-Tak i kropka-powiedziałam i poszłam po pana Mariana który pojechał z nami do szpitala
***
Już po wszystkim. Po prześwietleniu.. Mike ma pozakładane opatrunki, nie tylko na żebra ale i na rękę. Ręka jest lekko uszkodzona, gorzej z żebrami.
Chłopak popatrzył na mnie..
-Lekarze powiedzieli, że dobrze, że cię tu przywieźliśmy. Mogło dojść do wylewu, a wtedy umarłbyś. -powiedziałam przejęta

<Mike? Przepraszam, że takie króciutkie, ale szpital faktycznie = brak weny >

Od Mike'a Cd. Camili

Dostałem dzisiaj zadanie bojowe. Przyjeżdża tutaj dziewczyna i mam jej pokazać konie akademickie. Cóż, dla mnie to żaden problem.
Miałem się stawić w stajni.
Wchodząc tam przedstawiłem się. Starałem się nie zwracać uwagi na Asteroida, który patrzył w moją stronę i kopał w drzwi boksu.
- Gdzie te konie ? - zapytała.
- Nie tutaj, chodź - powiedziałem i ruszyłem do stajni gdzie przebywają konie akademickie.
Wycieczka nie trwała zbyt długo.
- Tutaj masz od kucyków, przez Ślązaka, Fiorda, Szlachetnej półkrwi, Angliki aż do Quarterka. Do wyboru do koloru - przeczesałem dłonią włosy.
- Jeśli jesteś doświadczona to Dorodna pasuje a jak szukasz bardziej opanowanych koni to Area albo kucyki - zaśmiałem się i oparłem o ścianę czekając jakiego wyboru dokona dziewczyna.
Olśniło mnie. Ona zna moje imię a ja się jej o to nie zapytałem.
- Jak cię zwą ? - zapytałem krzyżując ręce na piersi.

<Camila ?>Sorki, że dopiero dzisiaj :c

czwartek, 10 listopada 2016

Od Mike'a Cd. Emily

Byłem w szoku. Asteroid nigdy nie pozwalał się pogłaskać obcym, a ta dziewczyna zrobiła to za pierwszym razem. Na dodatek jeszcze go uspokoiła.
Poszliśmy odprowadzić konie do stajni i ruszyliśmy do akademii.
Na powitanie wyskoczył jak poparzony Marian pytając mnie czy nie chcę jechać do szpitala.
- Nie, nie mam zamiaru nigdzie jechać. Nic mi nie jest i nic mi nie będzie - powiedziałem stanowczo.
- Asteroid cię stratował, na pewno masz złamane żebra. Musisz jechać.
- Gdyby pan wiedział ile razy coś złamałem i nie byłem w szpitalu. Stratowanie przez konia to pestka w porównaniu do... nie ważne - machnąłem ręką.
- Alves, czy ty musisz być taki uparty ? - zapytał mnie trener.
- Tak. Myślałem, że zna pan już moją rodzinę za długo i wie, że jestem uparty. - powiedziałem niezadowolony - Dowidzenia - dodałem.
Po tych słowach poszedłem do swojego pokoju.
Musiałem iść zobaczyć co Asteroid mi konkretnie zrobił.
Zdjąłem koszulkę i wszedłem do łazienki.
W lustrze zobaczyłem trzy wielkie opuchnięte ślady.
Sam sprawdziłem czy z moimi żebrami jest wszystko okey. Niestety wyczułem złamania. Syknąłem z bólu. Nie dam się zabrać do szpitala.
Wychodząc z łazienki skierowałem się w stronę walizki. Otworzyłem ją aby wyjąć potrzebne rzeczy.
Apteczka ! Zawsze i wszędzie się przyda.
Czas się owinąć.
Zrobiłem sobie okłady i wyciągnąłem czarną koszulę.
Wychodząc z pokoju skierowałem się na stołówkę po czym stwierdziłem, że pozwiedzam teren.
Gdy przechodziłem koło stajni, usłyszałem głos, to Emily.
- Mike, dlaczego nie chcesz jechać do szpitala ?
- Nie raz się na nich zawiodłem. Wolę wszystko zrobić sam.
- Lepszy jest raczej specjalista.
- Nie. Już kilka razy twierdzili, że mi zostają tylko operacje bądź amputacje. Jestem cały, bo sam daje sobie rade. - powiedziałem lekko wkurzony.
Faktycznie żebra bolą mnie coraz bardziej ale jutro już będę w dobrej formie.
Asteroid nie waży tysiąc siedemset kilo więc myślę, że nie będę siedział tygodnia w pokoju.
- Jesteś szalony.
- Wiem.. od zawsze byłem, to przez ojca - lekko się uśmiechnąłem.
Chwilę szliśmy w ciszy aż w końcu złapałem się za żebra. Chyba stratował mnie mocniej niż myślałem.
- Wszystko gra ?
- Tak. Jest okey... - westchnąłem.

<Emily ?>Szpital + op = średnia wena ;-; sorki.