Przebyć tyle drogi i dowiedzieć się, że dostaniesz boks dla konia, jedzenie oraz pokój na kilka osób ?
Nigdy nie jeździłem po kraju. Najczęściej bywałem poza nim.
Ostatnio mnie nie było rok w domu, przez co wszyscy mnie znienawidzili... nawet mój koń.
Po przyjeździe poszedłem zaprowadzić Asteroida do boksu i wybrałem sobie pokój gdzie nikogo nie było. Nie mam ochoty na rozmowy.
Zwiedziłem szybko teren i poszedłem do stajni.
Zauważyłem, że jakaś dziewczyna chce pogłaskać konia.
- Nie radziłbym ci tego robić - powiedziałem stanowczo. Gdyż słyszałem tylko jak Asteroid kopie w drzwi.
- Dlaczego ?
- Nie widzisz jaki narwaniec ?
- Widzę, ale co to ma do rzeczy ?
- Nie znasz tego konia. Jeśli chcesz mieć palce, to nie radzę go głaskać.
W tej chwili Asteroid zaczął tupać i kopać w drzwi. Co za głupek.
- Nic mi nie będzie, wiem jak się obchodzić z takimi końmi.
- Jak chcesz, ale ja nie odpowiadam za twoją dłoń jak by coś - wywróciłem oczami i oparłem się o drzwi czekając co zrobi Asteroid.
Dziewczyna bez większego zawahania pogłaskała go po łbie.
Jak ?! Czy ten koń tylko mnie nienawidzi ?!
- Sorki ale chcę zabrać go właśnie na tor. Możesz się kawałek odsunąć ? - zapytałem z głupim, lekkim, udawanym uśmiechem.
Dziewczyna się przesunęła a ja wypuściłem dzikusa z boksu.
Oczywiście uciekł ze stajni, bo nie zamknąłem za sobą drzwi.
- Nie gonisz go ? - zapytała zdziwiona dziewczyna.<br>
- Nie mam po co. Wiem gdzie będzie - rzekłem, wziołem ogłowie i ruszyłem w stronę wyjścia. - A tak pozatym jestem Silvano ale mówią mi też Mike - rzuciłem na odchodne i poszedłem szukać toru wyścigowego.
Po kilku minutach znalazłem.
No proszę, nie pomyliłem się gdzie będzie. Asteroid, stał i czekał.
Założyłem mu ogłowie i wsiadłem na niego. Hm.. trening na oklep, to nie jest zbyt mądre ale on mi teraz nie pozwoli się osiodłać.
Najpierw kłus później galop a na samym końcu cwał. On jest w swoim żywiole z resztą ja też.
Nie trwało to długo, bo na tor ktoś wjechał.
- Nie zdążyłam się przedstawić. Jestem Emily. - lekko się uśmiechnąłem.
- Czy nie było by bezpieczniej w siodle ? - zapytała.
- Nie pozwoli mi się osiodłać. Ale już z takimi sobie radziłem.
Radzić radziłeś Alves. Ale to było osiem sekund i nie koń. Eh, ojciec i jego szkoła...
Chciałem coś jeszcze dodać ale wylądowałem już na ziemi, a na dodatek Asteroid mnie stratował. Dlaczego ja ?!
Mój koń stanął na przeciwko konia Emily.
- Uciekaj ! - krzyknąłem, gdyż wiem jakie są jego zamiary. Nienawidzi innych koni szczególnie w tym samym miejscu.
Podniosłem się z ziemi i chwyciłem za żebra.
- Nie patrz się tak tylko uciekaj, teraz !
<Emily?> Mały brak weny (6 rano. Pisane w pociągu :) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz