-No dobra.. To zaczynając.. Hmm.. Urodziłem się w sumie na niewielkim ranczu, które z roku na rok rosło. Od dzieciaka pomagałem rodzicom. Konie w moim życiu, były właściwie od zawsze. Malfoy urodził się na naszym ranczu. Jego matka zdechła przy porodzie i jakby nie patrzeć, sam odchowałem go na butelce. - uśmiechnąłem się zerkając na konia po czym kontynuowałem - Mam dwóch braci i siostrę. Rodzice dalej siedzą w interesie. Tata hoduje bydło. Mama od trzech lat hoduje kłusaki i szkoli je do wyścigów.
-Ciekawie -powiedziała dziewczyna z uśmiechem
Chwilę jeszcze pogadaliśmy, ale stwierdziliśmy, że czas się zbierać bo już dość długo nas nie ma..
Gdy jechaliśmy do akademii..
-Może mały wyścig? -zaproponowałem
Dziewczyna spojrzała na Tarę, a potem na mnie - No jasne! - powiedziała i popędziła klacz do galopu.
Z Malfoy'em daliśmy im trochę fory, ale już po chwili je wyprzedziliśmy. Ja i Rosalie potraktowaliśmy to jako zabawę, a nie rywalizację. To mi się w niej podoba.
Zatrzymaliśmy się na placu przed stajnią. Rozsiodłaliśmy nasze konie i odprowadziliśmy je do boksów.
-Widzimy się później - puściłem jej oczko, gdy już odprowadziłem ją do pokoju
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i zniknęła za drzwiami..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz